wtorek, 24 stycznia 2012

Kłamstwo pęka ?

Kłamstwo pęka. Już i Małgorzata Szmajdzińska mówi krytycznie o dorobku władz w śledztwie smoleńskim. "Ręce mi opadły"

Tomasz Lis w poniedziałkowym programie w TVP 2 chciał pokazać, że nawet wśród rodzin ofiar katastrofy zdania są podzielone. Zaprasza Jacka Świata, wdowca po śp. Aleksandrze Natalli-Świat i Małgorzatę Szmajdzińską, wdowę po śp. Jerzym Szmajdzińskim. Pani Małgorzata, co sama podkreśla, po spotkaniu z premierem Putinem mówiła rok temu, że trzeba zaufać Rosjanom. A potem nie komentowała publicznie śledztwa. Można się więc spodziewać, że i teraz będzie w ocenach wspierała rządowe niby-śledztwo. Ale tak nie jest. W efekcie sypie się cały plan Lisa by zamotać i ukryć pękające smoleńskie kłamstwo.
Małgorzata Szmajdzińska  powiedziała m.in.:

Jeżeli ja przeczytałam, że tak naprawdę nie wiadomo kto dokonał oceny, że to jest głos generała Błasika, to ręce mi opadły. Bo ja mogę czegoś nie wiedzieć, ale teraz sprzeczają się fachowcy, nikt się nie chce do tego przyznać. To mnie ogromnie zmartwiło, bo byłam przekonana, że praca komisji Millera będzie niesłychanie rzetelna, natomiast to co czytam w ostatnim czasie obala mój ukształtowany sposób myślenia co do szczegółów, bo co do ogółu mam pewien pogląd wynikający z mojego doświadczenia. Wiem, że zawiodło mnie państwo jako struktura.

Jacek Świat:

Powodów do wznowienia pracy komisji jest aż nadto. Po 20 miesiącach znaleźliśmy się w punkcie wyjścia czyli tak naprawdę nic nie wiemy. Te blisko dwa lata to była produkcja różnych domysłów, półprawd czy zwykłych kłamstw. Z drugiej strony prób ich obalenia. Słyszeliśmy o czterech podejściach do lądowania, o pijanym generale Błasiku, o naciskach prezydenta itd. I nagle się okazuje, że to wszystko jest nieprawda, że to wszystko mit, że nie nie było kłótni w kabinie, piloci się dogadywali, odczytywali dane, nie było nacisków. I w odpowiednim momencie padła komenda odejścia. I tak dalej. Ale dalej nie wiemy. Jesteśmy w punkcie wyjścia.Jacek Świat mówił też o tym jak duże są konsekwencje zaniedbań w śledztwie, bo wiele dowodów stracono bezpowrotnie: Nie da się już odtworzyć miejsca katastrofy, nie da się tego wraku poskładać "na świeżo", nie da się odtworzyć zeznań świadków składanych na gorąco. Wielu rzeczy już nie zrobimy, przepadło, na amen.

Świat podkreślał, że mieli rację ci wszyscy, którzy od początku nie mieli zaufania do obecnej ekipy rządzącej, do tego, że będzie chciała ona dojść prawdy. To co stało się po tragedii odbieram jako katastrofę nowego państwa. Można było zrobić tysiąc rzeczy, zjechać tam z tłumem ekspertów, naciskać, nie zgodzić się na zastosowanie 13 artykułu konwencji chicagowskiej. Były inne drogi prawne.

Zgrzytem w programie było brutalne niestosowne pytanie Lisa czy w związku z tym dalsze dochodzenie do prawdy

"nie będzie tylko przedłużaniem katuszy, cierpień"?

Aż trudno zrozumieć jak można tak pytać ludzi, którzy po prostu chcieliby się dowiedzieć dlaczego zginęli ich bliscy.

wu-ka
Wpolityce.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz