środa, 18 stycznia 2012
Prof. Binienda otrzymuje pogróżki i głuche telefony.
Profesor Wiesław Binienda, który przygotował analizę naukową przebiegu katastrofy smoleńskiej, otrzymywał pogróżki oraz głuche telefony. Czuł się zagrożony w związku ze swoją działalnością dot. Smoleńska – dowiedział się portal wPolityce.pl.Jak informuje nasz rozmówca, eksperci zaangażowani w śledztwo smoleńskie zdają się być świadomi zagrożeń, jakie płyną z tej działalności. „Profesor Binienda powtarza, że jak pewnego dnia usłyszymy, że popełnił samobójstwo, to nie on. To częste głosy wśród ekspertów pomagających w śledztwie smoleńskim” – podkreśla osoba zaangażowana w sprawę katastrofy. Doniesienia dotyczące bezpieczeństwa profesora Biniendy potwierdza w rozmowie z nami poseł PiS Antoni Macierewicz. Zaznacza jednak, że sytuacja miała dwa miesiące temu. „Wobec profesora Biniendy były podejmowane działania, które napawały go niepokojem. Widział zagrożenie dla swojego bezpieczeństwa. Tak było” – tłumaczy poseł PiS.
Profesor Wiesław Binienda jest autorem hipotezy przebiegu katastrofy smoleńskiej, która przeczy oficjalnej propagandzie rosyjskiego i polskiego rządu. Według naukowca, rządowy Tupolew nie rozbił się o brzozę, ale uległ zniszczeniu w powietrzu, ponad 20 metrów nad ziemią. Ten, pracujący dla NASA inżynier, dziekan Wydziału Inżynierii Lądowej The University of Akron, specjalista w zakresie wytrzymałości materiałów kompozytowych używanych w lotnictwie, był członkiem zespołu badającego katastrofę promu kosmicznego Columbia.
Jego zdaniem, konkluzje zawarte w raporcie ministra Jerzego Millera nie zostały poparte rzetelną analizą numeryczną.
– Wygląda na to, że jakaś grupa usiadła wokół stołu i uzgodniła sobie, jak to miałoby wyglądać. Tylko że to, co uzgodnili, jest niezgodne z prawami fizyki – tłumaczy profesor.Jako najsłabszy punkt polskiego dokumentu Binienda wskazuje opis zderzenia maszyny z przeszkodą, skutkujący utratą skrzydła.
– Wyobraźmy sobie, że jest tak, jak twierdzą obie komisje. Samolot traci jedną trzecią lewego skrzydła. A więc na wysokości około sześciu metrów traci jedną trzecią siły nośnej. To proszę mi jeszcze wyjaśnić, jak w tym momencie ta maszyna ma jeszcze wznieść się na wysokość około 20 metrów? – pyta.
A właśnie na taką sekwencję zdarzeń jasno wskazuje wykres w załączniku nr 1 do raportu komisji Millera.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz