środa, 12 stycznia 2011

„Wszystko jest w porządku”


364 próbek z materiałem biologicznym pobranym od ofiar, które były przeznaczone do dalszych badań DNA w celu identyfikacji, na zlecenie Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie trafiło z Moskwy do Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie.
Eksperci zauważyli m.in., że jedno z dwóch opakowań oznaczonych tym samym numerem zawiera włosy mimo, że z rosyjskiej dokumentacji wynikało, iż powinny znajdować się w nich fragmenty mięśnia. Inna próbka zawierała tkankę miękką, a faktycznie powinna być w niej krew. Rosjanie nagminnie mylili numery próbek, jedna z próbek w ogóle nie posiadała oznaczenia, co więcej próbki - oznaczonej "Kaczyński Lech, mięsień piersiowy, tkanki miękkie" - w ogóle nie było.
Krakowscy eksperci wskazali, że próbka ta figurowała tylko w spisie rosyjskim, w spisie polskim, sporządzanym po przejęciu materiału dowodowego od Rosjan, już jej nie było czyli nie została ona dostarczona przez Rosjan.
W kontekście tych zaniedbań należy ocenić nie tylko pracę rosyjskich ekspertów, ale także polskiej prokuratury oraz komisji, która takie działania Rosjan aprobowała i nie wyciągała żadnych wniosków, chociażby w ramach przyjętej ścieżki procedowania według załącznika 13 do konwencji chicagowskiej. Premier Polski Donald Tusk przez ostatnie dziewięć miesięcy powtarza wszem i wokół, że "wszystko jest w porządku".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz