piątek, 29 lipca 2011
Z głowy
Bezpośrednio po opublikowaniu długo oczekiwanego raportu komisji Millera, wieczorem przez ponad dwie godziny prezydent Bronisław Komorowski rozmawiał z premierem Donaldem Tuskiem i marszałkiem Sejmu Grzegorzem Schetyną. Humor po spotkaniu jak widać dopisywały.
czwartek, 28 lipca 2011
Przyczyną katastrofy były dwa wielkie wstrząsy ?
Przyczyną katastrofy smoleńskiej były „dwa wielkie wstrząsy”, a nie uderzenie rządowego Tupolewa 154M w brzozę – wynika z analizy przeprowadzonej przez eksperta z amerykańskiego uniwersytetu Prof. Kazimierza Nowaczyka
Szef parlamentarnego zespołu badającego przyczyny katastrofy smoleńskiej Antoni Macierewicz (PiS) powiedział, że według analizy pracującego w USA eksperta przyczyną katastrofy smoleńskiej były "dwa wielkie wstrząsy", a nie uderzenie o brzozę. Podczas dzisiejszego posiedzenia zespołu parlamentarnego za pomocą telemostu połączono się z USA, gdzie prof. Kazimierz Nowaczyk, kierujący zespołem analizującym ostatnie minuty lotu Tu-154M do Smoleńska, przedstawił część wniosków z tej analizy. Jasno z niej wynika, że przyczyną katastrofy były "dwa wielkie wstrząsy".
- Pan prof. Nowaczyk stwierdził, że - według niego - miały one charakter zewnętrzny w stosunku do mechanizmu samolotu.(...) Ja jedynie przekazuję jego zdanie, nie mam własnego poglądu na ten temat - powiedział Macierewicz.
Poseł PiS nie chciał mówić o naturze i pochodzeniu ewentualnych wstrząsów. - Nie interpretuję tego, na razie zbieramy fakty - podkreślił. Dodał, że zespół prof. Nowaczyka w oparciu o zarejestrowane parametry lotów mógł stwierdzić jedynie, że takie wstrząsy miały miejsce i w którym miejscu nastąpiły. - Ale jakiej one były natury, jaka była ich przyczyna, tego nie wiemy - zaznaczył szef zespołu badającego przyczyny katastrofy smoleńskiej. - Wiemy, że powodem katastrofy nie było zahaczenie o brzozę - podkreślił Macierewicz. - Samolot nie zmienił kursu po minięciu tej brzozy, zmienił kurs dopiero (...) dużo dalej - powiedział.
Macierewicz zaznaczył, że analizie amerykańskiego zespołu poddano dane zawarte w mechanizmach samolotu.
- Mieliśmy do czynienia z chłodną analizą profesjonalisty, fizyka, profesora Uniwersytetu Maryland, który od wielu, wielu miesięcy pracuje nad danymi amerykańskimi pochodzącymi z przyrządów tego samolotu, które zostały zbadane w Redmond w USA i (...) stały się bazą do analizy całego zespołu, w imieniu którego dzisiaj prezentował jego wyniki pan profesor Nowaczyk – powiedział Macierewicz.
Jak dodał, wnioski są następujące: samolot nie zmienił kursu po minięciu brzozy, tej - mówił poseł PiS - "której MAK przypisuje złamanie skrzydła i obrót wokół własnej osi i przebieg katastrofy".
- Tak nie było, samolot nie zmienił tego kursu, nie ma co do tego cienia wątpliwości. To stało się dużo dalej, po minięciu punktu wyznaczonego przez aparaturę TAWS, a między punktem zamrożenia wszystkich funkcji, zamrożenia pamięci centralnego komputera. Wtedy, kiedy doszło – na skutek dwóch wielkich wstrząsów - do awarii systemu zasilania, systemu elektrycznego – powiedział Macierewicz. Jak dodał, stało się to 15 metrów nad poziomem pasa.
żródło: PAP / Niezależna.pl
Szef parlamentarnego zespołu badającego przyczyny katastrofy smoleńskiej Antoni Macierewicz (PiS) powiedział, że według analizy pracującego w USA eksperta przyczyną katastrofy smoleńskiej były "dwa wielkie wstrząsy", a nie uderzenie o brzozę. Podczas dzisiejszego posiedzenia zespołu parlamentarnego za pomocą telemostu połączono się z USA, gdzie prof. Kazimierz Nowaczyk, kierujący zespołem analizującym ostatnie minuty lotu Tu-154M do Smoleńska, przedstawił część wniosków z tej analizy. Jasno z niej wynika, że przyczyną katastrofy były "dwa wielkie wstrząsy".
- Pan prof. Nowaczyk stwierdził, że - według niego - miały one charakter zewnętrzny w stosunku do mechanizmu samolotu.(...) Ja jedynie przekazuję jego zdanie, nie mam własnego poglądu na ten temat - powiedział Macierewicz.
Poseł PiS nie chciał mówić o naturze i pochodzeniu ewentualnych wstrząsów. - Nie interpretuję tego, na razie zbieramy fakty - podkreślił. Dodał, że zespół prof. Nowaczyka w oparciu o zarejestrowane parametry lotów mógł stwierdzić jedynie, że takie wstrząsy miały miejsce i w którym miejscu nastąpiły. - Ale jakiej one były natury, jaka była ich przyczyna, tego nie wiemy - zaznaczył szef zespołu badającego przyczyny katastrofy smoleńskiej. - Wiemy, że powodem katastrofy nie było zahaczenie o brzozę - podkreślił Macierewicz. - Samolot nie zmienił kursu po minięciu tej brzozy, zmienił kurs dopiero (...) dużo dalej - powiedział.
Macierewicz zaznaczył, że analizie amerykańskiego zespołu poddano dane zawarte w mechanizmach samolotu.
- Mieliśmy do czynienia z chłodną analizą profesjonalisty, fizyka, profesora Uniwersytetu Maryland, który od wielu, wielu miesięcy pracuje nad danymi amerykańskimi pochodzącymi z przyrządów tego samolotu, które zostały zbadane w Redmond w USA i (...) stały się bazą do analizy całego zespołu, w imieniu którego dzisiaj prezentował jego wyniki pan profesor Nowaczyk – powiedział Macierewicz.
Jak dodał, wnioski są następujące: samolot nie zmienił kursu po minięciu brzozy, tej - mówił poseł PiS - "której MAK przypisuje złamanie skrzydła i obrót wokół własnej osi i przebieg katastrofy".
- Tak nie było, samolot nie zmienił tego kursu, nie ma co do tego cienia wątpliwości. To stało się dużo dalej, po minięciu punktu wyznaczonego przez aparaturę TAWS, a między punktem zamrożenia wszystkich funkcji, zamrożenia pamięci centralnego komputera. Wtedy, kiedy doszło – na skutek dwóch wielkich wstrząsów - do awarii systemu zasilania, systemu elektrycznego – powiedział Macierewicz. Jak dodał, stało się to 15 metrów nad poziomem pasa.
żródło: PAP / Niezależna.pl
piątek, 10 czerwca 2011
Prokurator Pasionek odsunięty od śledztwa smoleńskiego. Niezależna prokuratura ?
Jak podaje RMF FM, Marek Pasionek chciał, by prokuratura postawiła zarzuty ministrowi obrony narodowej i szefowi Kancelarii Premiera.
Oficjalny powód odsunięcia go od śledztwa to tajemniczo brzmiące „ujawnienie osobie nieuprawnionej informacji stanowiącej tajemnicę służbową oraz rozpowszechnianie publiczne wiadomości pochodzących z postępowania przygotowawczego bez wymaganego zezwolenia". Chodzi o jego nieformalne kontakty z USA mające na celu przekazanie stronie polskiej satelitarnych zdjęć z miejsca katastrofy i informacji o możliwym zakłóceniu pracy urządzeń pokładowych TU-154M. W tym celu Pasionek miał przekazać Amerykanom część akt śledztwa.
Okazuje się, że Pasionek przygotował plan śledztwa, zgodnie z którym prokuratorzy mieli przesłuchać jeszcze kilkadziesiąt osób, w tym najważniejszych urzędników. Mowa była między innymi o ministrze obrony i szefie kancelarii premiera, a także zwierzchnikach służb. Nie spodobało się to szefostwu Naczelnej Prokuratury Wojskowej.
Po analizie dokumentów związanych z organizacją lotu do Smoleńska przekazanych prokuraturze przez kancelarie premiera i prezydenta oraz służby, Pasionek miał stwierdzić, że istnieje duże prawdopodobieństwo, że zarzuty w sprawie niedopełnienia obowiązków przy organizacji lotu powinni usłyszeć Klich, Arabski, a także szefowie służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo.
znp, rmf.fm
Oficjalny powód odsunięcia go od śledztwa to tajemniczo brzmiące „ujawnienie osobie nieuprawnionej informacji stanowiącej tajemnicę służbową oraz rozpowszechnianie publiczne wiadomości pochodzących z postępowania przygotowawczego bez wymaganego zezwolenia". Chodzi o jego nieformalne kontakty z USA mające na celu przekazanie stronie polskiej satelitarnych zdjęć z miejsca katastrofy i informacji o możliwym zakłóceniu pracy urządzeń pokładowych TU-154M. W tym celu Pasionek miał przekazać Amerykanom część akt śledztwa.
Okazuje się, że Pasionek przygotował plan śledztwa, zgodnie z którym prokuratorzy mieli przesłuchać jeszcze kilkadziesiąt osób, w tym najważniejszych urzędników. Mowa była między innymi o ministrze obrony i szefie kancelarii premiera, a także zwierzchnikach służb. Nie spodobało się to szefostwu Naczelnej Prokuratury Wojskowej.
Po analizie dokumentów związanych z organizacją lotu do Smoleńska przekazanych prokuraturze przez kancelarie premiera i prezydenta oraz służby, Pasionek miał stwierdzić, że istnieje duże prawdopodobieństwo, że zarzuty w sprawie niedopełnienia obowiązków przy organizacji lotu powinni usłyszeć Klich, Arabski, a także szefowie służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo.
znp, rmf.fm
wtorek, 19 kwietnia 2011
Prokuratura wojskowa wyklucza naciski
Jak poinformowała Naczelna Prokuratura Wojskowa, nie znaleziono dowodów na naciski - w domyśle gen. Błasika i "najważniejszego pasażera" - które przyczyniłyby się do katastrofy Tu-154 M. To kolejna informacja, po udanym eksperymencie komisji Millera na Tupolewie "102", która podważa mit profesjonalnego raportu MAK i wiarygodności wtórujących mu "ekspertów".
Dowody i informacje, jakie polska strona posiada o katastrofie 10 IV, są dokładnie takie same - a być może i nieco szersze - jak ekspertów. A więc zapisy z kopii czarnych skrzynek, polski odczyt, dokumenty, jakie otrzymaliśmy od MAK i raport komitetu. Medialni eksperci od roku wyrokują: wina pilotów. Pierwszym z nich był Radek Sikorski w rozmowie telefonicznej z Jarosławem Kaczyńskim już kilka minut po tragedii. Tomasz Hypki, Robert Latkowski, Tomasz Białoszewski, Jan Osiecki, płk Edmund Klich, płk Piotr Łukaszewicz, mec. Andrzej Werniewicz, a nawet Lech Wałęsa - i wielu innych, za główną przyczynę katastrofy smoleńskiej uważali presję bądź gen. Błasika lub też Prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Grzegorz Wszołek - Salon24
http://wszolek.salon24.pl/299678,prokuratura-wojskowa-wyklucza-naciski
Dowody i informacje, jakie polska strona posiada o katastrofie 10 IV, są dokładnie takie same - a być może i nieco szersze - jak ekspertów. A więc zapisy z kopii czarnych skrzynek, polski odczyt, dokumenty, jakie otrzymaliśmy od MAK i raport komitetu. Medialni eksperci od roku wyrokują: wina pilotów. Pierwszym z nich był Radek Sikorski w rozmowie telefonicznej z Jarosławem Kaczyńskim już kilka minut po tragedii. Tomasz Hypki, Robert Latkowski, Tomasz Białoszewski, Jan Osiecki, płk Edmund Klich, płk Piotr Łukaszewicz, mec. Andrzej Werniewicz, a nawet Lech Wałęsa - i wielu innych, za główną przyczynę katastrofy smoleńskiej uważali presję bądź gen. Błasika lub też Prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Grzegorz Wszołek - Salon24
http://wszolek.salon24.pl/299678,prokuratura-wojskowa-wyklucza-naciski
czwartek, 10 marca 2011
Zamiatanie pamięci
W nocy, 10 marca br. służby porządkowe wsparte strażą miejską usunęły symbole pamięci ustawione przez ludzi, którzy co miesiąc upamiętniają ofiary tragedii katastrofy smoleńskiej. Służby sprzątały zarówno wypalone jak również płonące znicze, wcześniej gasząc je. Do kosza trafiały także wieńce i portrety tragicznie zmarłej w katastrofie rządowego samolotu pary prezydenckiej. Na uwagę zasługuje fakt, że znaczna część zniczy była ułożona w kształt powstańczej kotwicy, wyrzucając je, sprofanowano ważny narodowy symbol. Środowiska akademickie wypowiedziały się, że "gaszenie zniczy i demonstracyjne wywożenie ich na wysypisko wraz ze złożonymi obok kwiatami i wizerunkami zmarłych stanowią pokaz siły i pogwałcenie odwiecznego prawa ludzi do czczenia swoich zmarłych".
wtorek, 1 lutego 2011
"Polska nie skorzystała z szansy, bo zakazano otwierać trumny"
Zdaniem Vytautasa Landsbergisa, prezydenta Litwy w latach 1990-1992, a obecnie eurodeputowanego, Polska ws. katastrofy smoleńskiej powinna wysłać do Rosji polskich ekspertów, by pracowali jak normalni prokuratorzy i zbierali dowody, materiały czy zeznania. - Nawet już po zwróceniu ciał ofiar tragedii można było sporo zrobić, zebrać własne dowody - przekonuje Landsbergis, zaznaczając że "chyba nie skorzystano z szansy – bo zakazywano otwierać trumny". - Zakazali Rosjanie, Polacy się podporządkowali - mówi w wywiadzie dla portalu wPolityce.pl i "Gazety Polskiej" Landsbergis.
głupcy, jak wy nic nie rozumiecie. Lech Kaczyński chciał z Litwą Ukrainą Czeczenią i innymi krajami wschodnimi stworzyć koalicję aby mieć wpływ na Europę i świat, bo świat nie liczy się z Polską jest dla niego jednym z wielu państw, ale silna koalicja kilku państw jest licząca się w świecie. I tego właśnie bała się Rosja i Zachód: Niemcy, Francja itp., wiedzieli że wtedy nie będą mogły "dymać" nas tak jak do tej pory, tylko to my będziemy stawiać im warunki. Ale po śmierci Lecha stało się to niemożliwe bo Tusk boi się twardej polityki i nie ma doświadczenia w rządach z kilkoma państwami, on tylko bije pokłony i zbiera ochłapy, jak świnia zaspokaja się resztkami których nikt nie chce. Smutne ale prawdziwe, szkoda że tego nie widzicie.
poniedziałek, 24 stycznia 2011
Wojciech Fibak karci za patriotyzm!

Na stronie rodziny Radwańskich pojawił się wpis krytykujący raport MAK - "potępiamy zawarte w raporcie insynuacje wobec Załogi samolotu i śp. gen. Andrzeja Błasika", bo "rzucanie niepopartych dowodami oskarżeń wobec zmarłych jest niezgodne z zasadami cywilizacji zachodniej, do której należymy". Siostry Agnieszka i Urszula oraz ich ojciec wyrazili również żal z powodu "braku adekwatnej reakcji władz polskich na hańbiące potwarze wobec żołnierzy Wojska Polskiego". Wojciech Fibak, niegdyś znany tenisista, patriotyczną, odważną postawę uznał za prowincjonalizm. Jest to o tyle zastanawiające, że jeszcze niedawno chwalił młode tenisistki. Fibak, eksportowa twarz w komunistycznej Polsce dodał, że Radwańskie zbierają tylko okruchy z marketingowego stołu. Tymczasem na Australian Open siostry nieźle sobie radzą po kilkumiesięcznej przerwie, wygrywając kolejne mecze.
środa, 19 stycznia 2011
Premier Polski Donald Tusk wrócił wypoczęty z urlopu i wyraził zadowolenie z siebie i działań rządu po katastrofie smoleńskiej!
Na początku swojej wypowiedzi Donald TUSK zapewnił rodaków, że tuż po katastrofie smoleńskiej zależało mu żeby wyjaśnić jej przyczyny, a jednocześnie nie chciał popsuć stosunków z Federacją Rosji. Próbował wmawiać Polakom, że słuszny był wybór konwencji chicagowskiej, która - jak wiemy - tylko skompromitowała Polskę. Wyznał też, że "Dla Polski lepiej znać prawdę i nie mieć wojny, niż nie znać prawdy i mieć wojnę". Skrytykował opozycję za "nieustanne podważanie tego, co robi rząd". oraz powiedział,że Ci co maszerują pod Pałacem prędzej coś podpalą niż pomogą w wyjaśnieniu przyczyn katastrofy. W trakcie przemówienia premiera Tuska z sali sejmowej padały okrzyki: "Hańba!", "honor polskiego żołnierza wdeptany w ziemię", "zdrada", "to nie jest polski premier", "Trybunał Stanu". Trzy osoby w galerii sejmowej rozłożyły transparent z napisem "Żądamy prawdy". Funkcjonariusze Straży Marszałkowskiej natychmiast wyprowadzili "awanturników" z sali posiedzeń.
wtorek, 18 stycznia 2011
MACIEREWICZ: RZĄD KŁAMAŁ PRZEZ 9 MIESIĘCY
- Jest rzeczą niebywałą w historii naszego narodu i państwa, że najważniejsze osoby w państwie, w tym premier, szef MON, szef MSZ, mając w rękach dowody na kłamstwo raportu pani Anodiny, ukrywają je, uniemożliwiając opinii publicznej dojście do prawdy - powiedział na specjalnym posiedzeniu połączonych sejmowych komisji ws. katastrofy Tu-154 Antoni Macierewicz.
Poseł PiS kilka razy powtórzył, że raport MAK jest kłamliwy, fałszywy i zniesławiający Polskę. Wstawił się także za pilotami Tu-154, stwierdzając, że w świetle tego, co wiemy obecnie o katastrofie, trzeba mówić o "bohaterskich pilotach". Tymczasem - mówił Macierewicz - rząd pozwolił, by w świat poszła informacja o pijanym generale, który doprowadził do tragedii.
wg, onet.pl, niezalezna.pl, 18-01-2011 17:09
sobota, 15 stycznia 2011
Odchodzimy na drugi krąg
„Koronnego dowodu na to, że MAK uprawia bajkopisarstwo, a nie rzetelną pracę naukową czy badawczą, dostarczyła dzisiaj „Gazeta Wyborcza”. Po tekście Bogdana Wróblewskiego nie da się już dowodzić, że praca komisji Tatiany Anodiny ma jakąkolwiek wartość merytoryczną. Kapitan Arkadiusz Protasiuk nie chciał lądować „za wszelką cenę” – jak twierdzi MAK. Chciał odejść na drugi krąg nad lotniskiem. Nie zdążył wykonać manewru – wynika z uwag polskiej komisji do rosyjskiego raportu. Nie wiadomo jednak, dlaczego tak się stało.Te informacje całkowicie falsyfikują raport strony rosyjskiej, której zresztą proponowano udostępnienie wyników badań. „Ekspertom” z MAK nie były one jednak potrzebne do stworzenia raportu. I dlatego napisali oni – absolutnie niezgodnie z prawdą – że „decyzji dowódcy statku powietrznego o odejściu na drugi krąg nie było”. A przecież właśnie „kontynuowanie zniżania w warunkach nieuzasadnionego ryzyka z dominującym celem wykonania lądowania »za wszelką cenę «” – miało być właśnie główną przyczyną katastrofy."
15 stycznia 2011 Fronda.pl
Jastrun - żałoba nienawistna
"Media coraz śmielej dobierają się do wdów smoleńskich i do wdowców. Wdowy jednak bardziej dla mediów atrakcyjne. Ważne, by spektakl gromadził wdowy z różnych obozów, te spiskowe i te racjonalne. Przy okazji ujawnia się zaniedbanie medialne rodzin tych, co umarli po prostu szpitalnie czy w katastrofach mniej atrakcyjnych. Nasza bezradność wobec śmierci stworzyła religie. Zdumiewają nie tylko ich piękne formy, lecz także jak mało pocieszają ludzi w nieszczęściu. Dla osoby głęboko wierzącej każda śmierć kogoś bliskiego winna być radością, a staje się przyczyną rozpaczy tak wielkiej, jakby „tamten świat" był piekłem. Nagi los, za którym stoją ludzkie błędy, a też setki zbiegów okoliczności, czyni dla wielu z nieszczęścia bezsens. Dla nich nieszczęście bez winnego nic niewarte i trudne do zniesienia. To jest najgorsza forma żałoby, nienawistna."
Tomasz Jastrun
15 stycznia 2011 Newsweek.pl
Tomasz Jastrun
15 stycznia 2011 Newsweek.pl
piątek, 14 stycznia 2011
„Wszystko w porządku II "
Kiedy w środę Rosjanie zaprezentowali długo oczekiwany, fatalny raport na temat katastrofy prezydenckiego samolotu w Smoleńsku premier Donald Tusk szusował na nartach we Włoskich Dolomitach.W czwartek zaniepokojony sygnałami z kraju wrócił na moment żeby się naradzić w gronie współpracowników. Dopiero w piątek mógł wreszcie wrócić do Włoch. Ufff. Znów wszystko w porządku.
Co wie Ameryka?
Czy wywiad amerykański posiada wiedzę na temat tego, co wydarzyło się pod Smoleńskiem?
Henryk Skwarczyński
Peter King, kongresman z Nowego Jorku, złożył w Izbie Reprezentantów rezolucję w sprawie międzynarodowej komisji mającej zbadać przyczyny katastrofy smoleńskiej. W obecnym klimacie amerykańskiej polityki szanse na jej zaistnienie są nieduże. A jednak ma ona znaczenie. Dlaczego?
Kontekstem jest stosunek Amerykanów do Katynia 1940 roku. Tamta zbrodnia w kraju poszkodowanych musiała czekać pół wieku na oficjalne uznanie tego, co się wydarzyło. W Ameryce sprawa ta była głoszona publicznie i nigdy nie pozwolono na dwuznaczne jej prezentowanie. Tu ukazywały się książki i artykuły wskazujące na Rosjan jako sprawcę mordu.
Rezolucja Kinga staje się więc wstawieniem nogi w drzwi, których otwarcie przez jakiś czas może nie być możliwe. A będzie niemożliwe właśnie z uwagi na klimat polityczny, jaki otacza katastrofę.
Dla Stanów Zjednoczonych uwikłanych w Afganistanie i Iraku, nie jest to dobry moment do upierania się przy polskich żalach, nawet jeśli uda się je wyartykułować na forum Kongresu.
Pozostaje przy tym pytanie, czy wywiad amerykański posiada wiedzę na temat tego, co wydarzyło się pod Smoleńskiem.
W sprawach polityki pracownicy CIA wypowiadać się nie mogą. Ich nieoficjalnym rzecznikiem jest więc przewodniczący związku byłych pracowników. Taki jest niepisany amerykański obyczaj polityczny. To, czego nie może powiedzieć sprawujący władzę polityk czy ktoś zatrudniony w rządowej agencji, może właśnie zgłosić ktoś taki. Emeryt z "przeszłością".
Eugene Poteat jest przewodniczącym byłych pracowników amerykańskiego wywiadu. Jako specjalista od elektroniki i fizyki w odniesieniu do awiacji prowadził niegdyś takie sprawy, jak ta choćby związana z U-2. Doświadczenie w pracy na Bliskim Wschodzie, także w kilku krajach Europy, uczyniło go jednym z bardziej liczących się ekspertów wywiadu.
Poteat zabrał głos w sprawie katastrofy pod Smoleńskiem. Jego analiza - dostępna także w internecie - jest nie tylko jednoznacznym stwierdzeniem, że pasażerowie samolotu lecącego do Smoleńska stali się celem zamachu. Jest czymś więcej. Poprzez kontekst polityki światowej Poteat pokazuje, że Ameryka nie ujawni prawdy, nawet jeśli taką wiedzę posiada.
Autor tej analizy wskazuje też na zrozumiałą w tej sprawie bierność państw Europy Zachodniej. Polska Lecha Kaczyńskiego narobiła wystarczająco dużo szkód upominaniem się o Gruzję i Czeczenów, aby Niemcy czy Francja miały przyjaznym okiem spoglądać na domagających się umiędzynarodowienia śledztwa. Zagroziłoby to przecież potencjalnemu boomowi, jaki mógłby pomóc - poprzez otwarcie na Rosję - w wychodzeniu tych krajów z recesji.
Amerykańskiemu wywiadowi jest znany nie tylko sposób, w jaki dokonano zamachu na polską elitę polityczną, ale i zasięg wojny cybernetycznej prowadzonej wobec Polski przez Rosjan. Polska z krajami bałtyckimi jest tu poligonem doświadczalnym w potencjalnym konflikcie z NATO.
Można przypuszczać, że wobec negatywnego nastawienia obecnego rządu polskiego do umiędzynarodowienia sprawy Stany Zjednoczone nie będą oficjalnie udzielać pomocy w śledztwie dotyczącym katastrofy. Same posiadają bowiem ustalenia pozwalające na wyciągnięcie wniosków, zwłaszcza że w USA rośnie przeświadczenie o skali penetracji polskiego aparatu państwowego przez Rosjan. Sprawa szpiega Tomasza Turowskiego w strukturach Ministerstwa Spraw Zagranicznych jest jedną z wielu.
Do dzisiaj nie powołano przecież w Polsce komisji do sprawy zbadania zamachu na Jana Pawła II (!). I to mimo że o "polskim" udziale w tym zamachu napomykają dostępne już archiwa Stasi. Gdyby jednak miała powstać komisja ds. zbadania "zorganizowania" przez Tomasza Turowskiego wizyty prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego w Katyniu, to sprawą równie pilną musi być przesłuchanie go w odniesieniu do jego możliwego uczestnictwa w dostarczeniu Rosjanom logistyki zezwalającej na przeprowadzenie zamachu na placu Świętego Piotra.
Wielu Amerykanów jest przeświadczonych, że Putin stoi za przyczyną smoleńskiej katastrofy. Sam dowiedziałem się o niej z rannego telefonu mieszkającej w Melbourne mojej siostry Joanny. Zaraz potem otworzyłem komputer i sprawdziłem, co na ten temat podaje izraelska prasa.
Dlaczego izraelska? Bo z niej można dowiedzieć się tego, czego nie poda żadna gazeta na świecie. Ot, choćby to, że Gertrude Stein - która mimo swego pochodzenia przeżyła całą okupację we Francji - w roku 1938 zgłosiła Adolfa Hitlera do Pokojowej Nagrody Nobla! Ujawnił to przed laty na łamach niskonakładowego izraelskiego pisma "Nativ" emerytowany profesor uniwersytetu w Uppsali, a swego czasu członek jury nagrody, prof. Gustav Hendrikksen.
Tym razem tytuł był jednoznaczny: "Israeli press accuses Putin of Kaczynski´s elimination". Komentatorzy izraelscy nie mieli wątpliwości. Za katastrofą w Smoleńsku stoi Władimir Putin. W tym tonie pisał nie tylko "Ha´aretz" i "Maariv", ale nawet takie, poświęcone sprawom religijnym pismo, jak "Be-Hadrei Haredim".
Warto może też przyjrzeć się katastrofie smoleńskiej w aspekcie psychologicznym. Wiemy, i nie jest to żadne epokowe odkrycie, że podejrzenie jest naturalnym prawem umysłu. Kiedy gubię okulary, pierwszy cień podejrzenia pada na moją żonę Egle. Dopóki nie odnajdę ich w bucie czy kieszeni marynarki, dopóty nie jestem przekonany o niewinności innych. Tak funkcjonuje umysł.
Kiedy korespondent "Ha´aretz" zagadnął polską ambasador w Izraelu Agnieszkę Magdziak-Miszewską, co sądzi o możliwym udziale Rosjan w katastrofie, usłyszał, że takie stwierdzenie jest zaskoczeniem, bo w Polsce NIKT nie oskarża Rosji o działania mogące przyczynić się do rozbicia samolotu!
Rodzi się tu pytanie. Czy klasa ludzi, która powstawała za czasów PRL, tym razem wzmocniona przez tych urzeczonych władzą, nie stanowi odradzającego się staro-nowego wektora postrzegania Rosji? Przecież Tomasz Turowski nie tylko sugestywnie przekonywał, ale także miał pokaźne grono tych, którzy byli w jego argumentach zadurzeni. Włącznie z będącym z nim na "ty" prezydentem RP Bronisławem Komorowskim!
Jeśli Rosjanie chcieliby uzyskać wiarygodność w kwestii śledztwa katastrofy pod Smoleńskiem, to gestem wskazującym na ich dobrą wolę byłoby ujawnienie, co zawierają archiwa KGB w sprawie zamachu na Jana Pawła II. Wtedy sprawa może nabrałaby innej dynamiki.
Pożytkiem takich akcji jak ta kongresmana Kinga w Izbie Reprezentantów czy zabranie głosu w tej sprawie przez Gene´a Poteata jest to, że pozwalają one, aby rozkręcający się mechanizm poszukujących prawdy przetrwał do czasów, kiedy będzie można głosić ją otwarcie. Chyba że świat na orwellowski sposób upubliczni ją dopiero w ramach święta Ministerstwa Prawdy w roku 2084, kiedy to ujawnienie przyczyn katastrofy smoleńskiej nikomu nie będzie zagrażać.
Henryk Skwarczyński, ur. w Polsce pisarz mieszkający w USA. Były korespondent "Głosu Ameryki" i wykładowca Defence Language Institute w Monterey w Kalifornii. Autor m.in. książek "Jak zabiłem Piotra Jaroszewicza" i "Majaki Angusa Mac Og".
Za Naszym Dziennikiem :
http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110114&typ=my&id=my01.txt
Henryk Skwarczyński
Peter King, kongresman z Nowego Jorku, złożył w Izbie Reprezentantów rezolucję w sprawie międzynarodowej komisji mającej zbadać przyczyny katastrofy smoleńskiej. W obecnym klimacie amerykańskiej polityki szanse na jej zaistnienie są nieduże. A jednak ma ona znaczenie. Dlaczego?
Kontekstem jest stosunek Amerykanów do Katynia 1940 roku. Tamta zbrodnia w kraju poszkodowanych musiała czekać pół wieku na oficjalne uznanie tego, co się wydarzyło. W Ameryce sprawa ta była głoszona publicznie i nigdy nie pozwolono na dwuznaczne jej prezentowanie. Tu ukazywały się książki i artykuły wskazujące na Rosjan jako sprawcę mordu.
Rezolucja Kinga staje się więc wstawieniem nogi w drzwi, których otwarcie przez jakiś czas może nie być możliwe. A będzie niemożliwe właśnie z uwagi na klimat polityczny, jaki otacza katastrofę.
Dla Stanów Zjednoczonych uwikłanych w Afganistanie i Iraku, nie jest to dobry moment do upierania się przy polskich żalach, nawet jeśli uda się je wyartykułować na forum Kongresu.
Pozostaje przy tym pytanie, czy wywiad amerykański posiada wiedzę na temat tego, co wydarzyło się pod Smoleńskiem.
W sprawach polityki pracownicy CIA wypowiadać się nie mogą. Ich nieoficjalnym rzecznikiem jest więc przewodniczący związku byłych pracowników. Taki jest niepisany amerykański obyczaj polityczny. To, czego nie może powiedzieć sprawujący władzę polityk czy ktoś zatrudniony w rządowej agencji, może właśnie zgłosić ktoś taki. Emeryt z "przeszłością".
Eugene Poteat jest przewodniczącym byłych pracowników amerykańskiego wywiadu. Jako specjalista od elektroniki i fizyki w odniesieniu do awiacji prowadził niegdyś takie sprawy, jak ta choćby związana z U-2. Doświadczenie w pracy na Bliskim Wschodzie, także w kilku krajach Europy, uczyniło go jednym z bardziej liczących się ekspertów wywiadu.
Poteat zabrał głos w sprawie katastrofy pod Smoleńskiem. Jego analiza - dostępna także w internecie - jest nie tylko jednoznacznym stwierdzeniem, że pasażerowie samolotu lecącego do Smoleńska stali się celem zamachu. Jest czymś więcej. Poprzez kontekst polityki światowej Poteat pokazuje, że Ameryka nie ujawni prawdy, nawet jeśli taką wiedzę posiada.
Autor tej analizy wskazuje też na zrozumiałą w tej sprawie bierność państw Europy Zachodniej. Polska Lecha Kaczyńskiego narobiła wystarczająco dużo szkód upominaniem się o Gruzję i Czeczenów, aby Niemcy czy Francja miały przyjaznym okiem spoglądać na domagających się umiędzynarodowienia śledztwa. Zagroziłoby to przecież potencjalnemu boomowi, jaki mógłby pomóc - poprzez otwarcie na Rosję - w wychodzeniu tych krajów z recesji.
Amerykańskiemu wywiadowi jest znany nie tylko sposób, w jaki dokonano zamachu na polską elitę polityczną, ale i zasięg wojny cybernetycznej prowadzonej wobec Polski przez Rosjan. Polska z krajami bałtyckimi jest tu poligonem doświadczalnym w potencjalnym konflikcie z NATO.
Można przypuszczać, że wobec negatywnego nastawienia obecnego rządu polskiego do umiędzynarodowienia sprawy Stany Zjednoczone nie będą oficjalnie udzielać pomocy w śledztwie dotyczącym katastrofy. Same posiadają bowiem ustalenia pozwalające na wyciągnięcie wniosków, zwłaszcza że w USA rośnie przeświadczenie o skali penetracji polskiego aparatu państwowego przez Rosjan. Sprawa szpiega Tomasza Turowskiego w strukturach Ministerstwa Spraw Zagranicznych jest jedną z wielu.
Do dzisiaj nie powołano przecież w Polsce komisji do sprawy zbadania zamachu na Jana Pawła II (!). I to mimo że o "polskim" udziale w tym zamachu napomykają dostępne już archiwa Stasi. Gdyby jednak miała powstać komisja ds. zbadania "zorganizowania" przez Tomasza Turowskiego wizyty prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego w Katyniu, to sprawą równie pilną musi być przesłuchanie go w odniesieniu do jego możliwego uczestnictwa w dostarczeniu Rosjanom logistyki zezwalającej na przeprowadzenie zamachu na placu Świętego Piotra.
Wielu Amerykanów jest przeświadczonych, że Putin stoi za przyczyną smoleńskiej katastrofy. Sam dowiedziałem się o niej z rannego telefonu mieszkającej w Melbourne mojej siostry Joanny. Zaraz potem otworzyłem komputer i sprawdziłem, co na ten temat podaje izraelska prasa.
Dlaczego izraelska? Bo z niej można dowiedzieć się tego, czego nie poda żadna gazeta na świecie. Ot, choćby to, że Gertrude Stein - która mimo swego pochodzenia przeżyła całą okupację we Francji - w roku 1938 zgłosiła Adolfa Hitlera do Pokojowej Nagrody Nobla! Ujawnił to przed laty na łamach niskonakładowego izraelskiego pisma "Nativ" emerytowany profesor uniwersytetu w Uppsali, a swego czasu członek jury nagrody, prof. Gustav Hendrikksen.
Tym razem tytuł był jednoznaczny: "Israeli press accuses Putin of Kaczynski´s elimination". Komentatorzy izraelscy nie mieli wątpliwości. Za katastrofą w Smoleńsku stoi Władimir Putin. W tym tonie pisał nie tylko "Ha´aretz" i "Maariv", ale nawet takie, poświęcone sprawom religijnym pismo, jak "Be-Hadrei Haredim".
Warto może też przyjrzeć się katastrofie smoleńskiej w aspekcie psychologicznym. Wiemy, i nie jest to żadne epokowe odkrycie, że podejrzenie jest naturalnym prawem umysłu. Kiedy gubię okulary, pierwszy cień podejrzenia pada na moją żonę Egle. Dopóki nie odnajdę ich w bucie czy kieszeni marynarki, dopóty nie jestem przekonany o niewinności innych. Tak funkcjonuje umysł.
Kiedy korespondent "Ha´aretz" zagadnął polską ambasador w Izraelu Agnieszkę Magdziak-Miszewską, co sądzi o możliwym udziale Rosjan w katastrofie, usłyszał, że takie stwierdzenie jest zaskoczeniem, bo w Polsce NIKT nie oskarża Rosji o działania mogące przyczynić się do rozbicia samolotu!
Rodzi się tu pytanie. Czy klasa ludzi, która powstawała za czasów PRL, tym razem wzmocniona przez tych urzeczonych władzą, nie stanowi odradzającego się staro-nowego wektora postrzegania Rosji? Przecież Tomasz Turowski nie tylko sugestywnie przekonywał, ale także miał pokaźne grono tych, którzy byli w jego argumentach zadurzeni. Włącznie z będącym z nim na "ty" prezydentem RP Bronisławem Komorowskim!
Jeśli Rosjanie chcieliby uzyskać wiarygodność w kwestii śledztwa katastrofy pod Smoleńskiem, to gestem wskazującym na ich dobrą wolę byłoby ujawnienie, co zawierają archiwa KGB w sprawie zamachu na Jana Pawła II. Wtedy sprawa może nabrałaby innej dynamiki.
Pożytkiem takich akcji jak ta kongresmana Kinga w Izbie Reprezentantów czy zabranie głosu w tej sprawie przez Gene´a Poteata jest to, że pozwalają one, aby rozkręcający się mechanizm poszukujących prawdy przetrwał do czasów, kiedy będzie można głosić ją otwarcie. Chyba że świat na orwellowski sposób upubliczni ją dopiero w ramach święta Ministerstwa Prawdy w roku 2084, kiedy to ujawnienie przyczyn katastrofy smoleńskiej nikomu nie będzie zagrażać.
Henryk Skwarczyński, ur. w Polsce pisarz mieszkający w USA. Były korespondent "Głosu Ameryki" i wykładowca Defence Language Institute w Monterey w Kalifornii. Autor m.in. książek "Jak zabiłem Piotra Jaroszewicza" i "Majaki Angusa Mac Og".
Za Naszym Dziennikiem :
http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110114&typ=my&id=my01.txt
"Liczę, że nie zawiodą Polacy"
"(...)Ten lot miał być dla Męża wyjątkowy, miał tam również wypełnić osobistą misję - przyjąć Komunię św. w intencji dziadka swojej bratowej, żołnierza armii Hallera, policjanta, zamordowanego w twierdzy twerskiej. Dlatego ten wylot przeżywał tak podniośle, dlatego osobiście meldował panu prezydentowi o gotowości wylotu, i nie jest możliwe, aby spożywał alkohol. Mój Mąż Andrzej Błasik, polski żołnierz, pilot, dowódca Sił Powietrznych, całe swoje życie poświęcił służbie Ojczyźnie. Był bardzo dobrym dowódcą, szanowanym i podziwianym w Polsce i w siłach NATO. Mój Mąż był również, a może przede wszystkim, człowiekiem honoru. Dziś ten honor próbują mu odebrać na oczach całego świata. Polski rząd powinien bronić godności polskich oficerów, w tym godności mojego Męża. Szczególnie powinien ich bronić w sytuacji, gdy oni sami uczynić tego nie mogą. Dlatego chcę stanowczo zaprotestować przeciwko bierności rządu pana premiera Donalda Tuska. W sprawie tragedii smoleńskiej zawiodły władze państwa polskiego, liczę jednak, że nie zawiodą Polacy i będą do końca upominać się, by prawda o katastrofie smoleńskiej została ujawniona." frag. wypowiedzi Ewy Błasik
czwartek, 13 stycznia 2011
Czy można wierzyć ludziom KGB?
Kim jest Tatiana Anodina? Jest najbardziej wpływową osobą w Rosji, generałem w spódnicy Władimira Putina (od lat 70 w KGB). Jej podpis na dokumentach decyduje o wszystkim, co jest związane z lotnictwem na niemal całym terytorium Federacji Rosji. Jej żelazną pozycję w MAK-u oraz kształt raportów badanych katastrof lotniczych, które w większości wskazują błąd pilota, określiły związki z funkcjonariuszami sowieckich, a później rosyjskich służb specjalnych.
Jej dokładny życiorys jest niemożliwy do ustalenia. Jednak wiadomo, że w 1991 r. dzięki poparciu Jewgienija Maksimowicza Primakowa, wiceszefa KGB, korespondenta Prawdy, organu prasowego KC KPZR na Bliskim Wschodzie, Tatiana Anodina została szefem Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK), którego współzałożycielem był Primakow.
środa, 12 stycznia 2011
"Alkohol, presja i błędy pilotów" - MAK oskarża Andrzeja Błasika
MAK ogłosił, że szef Sił Powietrznych gen. Andrzej Błasik miał w chwili katastrofy 0,6 promila alkoholu we krwi. Strona rosyjska wskazuje na Niego jako głównego winowajcę katastrofy .
Wojsko się zamknęło, odwróciło się ode mnie, ubolewa na łamach "Naszego Dziennika" Ewa Błasik, żona gen. Andrzeja Błasika, Dowódcy Sił Powietrznych RP, który zginął na pokładzie rządowego Tu-154M pod Smoleńskiem.
„Wszystko jest w porządku”
364 próbek z materiałem biologicznym pobranym od ofiar, które były przeznaczone do dalszych badań DNA w celu identyfikacji, na zlecenie Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie trafiło z Moskwy do Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie.
Eksperci zauważyli m.in., że jedno z dwóch opakowań oznaczonych tym samym numerem zawiera włosy mimo, że z rosyjskiej dokumentacji wynikało, iż powinny znajdować się w nich fragmenty mięśnia. Inna próbka zawierała tkankę miękką, a faktycznie powinna być w niej krew. Rosjanie nagminnie mylili numery próbek, jedna z próbek w ogóle nie posiadała oznaczenia, co więcej próbki - oznaczonej "Kaczyński Lech, mięsień piersiowy, tkanki miękkie" - w ogóle nie było.
Krakowscy eksperci wskazali, że próbka ta figurowała tylko w spisie rosyjskim, w spisie polskim, sporządzanym po przejęciu materiału dowodowego od Rosjan, już jej nie było czyli nie została ona dostarczona przez Rosjan.
W kontekście tych zaniedbań należy ocenić nie tylko pracę rosyjskich ekspertów, ale także polskiej prokuratury oraz komisji, która takie działania Rosjan aprobowała i nie wyciągała żadnych wniosków, chociażby w ramach przyjętej ścieżki procedowania według załącznika 13 do konwencji chicagowskiej. Premier Polski Donald Tusk przez ostatnie dziewięć miesięcy powtarza wszem i wokół, że "wszystko jest w porządku".
wtorek, 11 stycznia 2011
Stefan Niesiołowski o katastrofie
Stefan Niesiołowski (PO) uważa, że: „Na razie wydaje się, że największą odpowiedzialność ponosi Lech Kaczyński, który zorganizował ten lot z powodów politycznych, choć mu to odradzano. Ale już nie żyje, więc lepiej tego nie ruszać."
O filmie "MGŁA" powiedział: "To propagandowy pomysł PiS. Jeżeli chcą, mogą puszczać ten film w swojej siedzibie na Nowogrodzkiej. Dlaczego parlament ma być angażowany do jakichś bredni? Nie oglądałem filmu, ale nie można zakładać, że pies urodzi kota. To, że za filmem stoją "Gazeta Polska" i panie redaktor Stankiewicz i Lichocka jest gwarancją jego poziomu, stronniczości i niskiej wiarygodności."
Subskrybuj:
Posty (Atom)